Podsumowanie listopada 2019

Loading

Powroty po roztrenowaniu bywają ciężkie – to wiedziałem. Tym bardziej, że podczas tego okresu leczyłem kontuzję oraz postawiłem na totalny reset, jeżeli chodzi o dietę oraz inne aktywności. Cieszyłem się jak kiedyś, ponownie wchodząc w plan treningowy, tym bardziej że był to okres startu przygotowań do nowego sezonu pod okiem nowego trenera.

Pierwszy tydzień listopada to spokojne wejście w plan. 4 spokojne rozbiegania od 6 do 10km. Po wejściu na wagę stwierdziłem, że pokazuje bzdury i schowałem ją tam gdzie jej miejsce – pod szafkę w łazience. Czujnik tętna też wymagał wymiany baterii, jednak jak wielu zawodników w tym okresie – chowa go do szafki, ja w dalszym ciągu go zakładałem i… łapałem się za głowę skąd tak wysokie tętno na spokojnym biegu. Jako, że tradycyjnie w latach wcześniejszych sezon zamykałem Biegiem Niepodległości w Rzeszowie, tym razem postanowiłem również wystartować, jednak tym razem na rozpoczęcie sezonu. Sam nie widziałem jak rozegrać ten bieg, bo była to moja druga dyszka od blisko… miesiąca. Postanowiłem pociągnąć Piotrka na życiówkę w tempie po ok. 4`15/km i zobaczyć ile dam rady. W miarę upływu kilometrów, moje tętno drastycznie rosło i na 5 km miałem już 194 ! Zostawiłem Piotrka, który był w życiowej formie i zwolniłem żeby nabrać tchu (finalnie Piotrek nabiegal życiówkę z czasem 42:22). Kolejne dwa kilometry odpowiednio po 4`43 i 4`34. Ostatni kilometr w tempie 4`02 i z wynikiem 43:12 ukończyłem te zawody – równe 2 minuty gorzej niż w roku poprzednim. Czułem się zmęczony jak koń po westernie.

Dalsza część pierwszej połowy listopada równie spokojna z maksymalnym dystansem 16km i jednym mocniejszym akcentem – podbiegami. Zacząłem też robić ćwiczenia sprawnościowe z Arturem – głównie płotki i siła.

Pozostałą część listopada mógłbym podsumować tak: dużo tlenu, siły biegowej, 2 zakres i dłuższe, niedzielne wybiegania. Nowością dla mnie był drugi zakres w tym okresie przygotowań i to od razu po 8-10km. Tętno z treningu na trening stabilizowało się, ale w dalszym ciągu to nie było jeszcze to. W nodze czułem w dalszym ciągu lekki dyskomfort po kontuzji, jednak w żadnym stopniu nie wykluczało mnie to z treningu. Co tydzień w sobotę robiłem ćwiczenia sprawnościowe na płotkach oraz dodatkową jednostkę siły statycznej.

Listopad był miesiącem, którym rozpocząłem swoje przygotowania do sezonu 2020r. Ciekawiły mnie nowe jednostki treningowe, których wcześniej nie robiłem. Przestawić się musiałem na nowe nazewnictwo treningów – BC1, Steady Aerobic, Easy Run itp. Dodatkowo postawiłem na ćwiczenia sprawnościowe, które bardzo pozytywnie wpływają na moją mobilność stawów. Najbardziej cieszyłem się z powrótu do treningów i ponownego czerpania satysfakcji z trenowania – bez bólu !

Podsumowanie listopada:

Brak komentarzy

Liczba komentarzy