Podsumowanie grudnia 2019

Loading

Po listopadowym wejściu w trening pod nowy sezon, grudzień rozpocząłem w pełni sił. Co prawda tętno jeszcze wskazywało większe wartości niż normalnie, ale co najważniejsze – kontuzja odchodziła w zapomnienie. Powolutku dochodziłem do pełnej dyspozycyjności zdrowotnej, ciesząc się nowymi bodźcami treningowymi, serwowanymi przez Artura.

7 grudnia zaliczyłem spontaniczny start podczas biegu Mikołaje Aniołom w Piasku. Miał to być typowy sprawdzian formy, podczas którego nie oczekiwałem niczego wielkiego od siebie. Ku mojemu zaskoczeniu, całkiem nieźle mi się biegło po lokalnym terenie. Zacząłem spokojnie sam nie wiedząc na ile mnie stać. Pierwsze dwa kilometry bezpiecznie po 3`59, a kolejne równo po 3`55 każdy. Finalny czas na mecie to 19:34, który dał mi 7 miejsce OPEN. Zważywszy na fakt, że start zaliczyłem z pełnego treningu, był to dobry prognostyk na kolejne tygodnie przygotowań pod wiosenny maraton.

Kolejny tydzień zbliżony do pierwszego, czyli siła biegowa (skipy i podbiegi), dużo tlenu, niedzielne długie wybieganie i drugi zakres. No właśnie ten drugi zakres, a właściwie jego objętość zdziwiły mnie najbardziej. Od 8 do 12km biegu ciągłego były dla mnie nowością. Wcześniej robiłem 2 zakres, lecz w krótszych odcinkach, w przerwie w truchcie. Początkowo podchodziłem do tych treningów jak do jeża, jednak szybko się do nich przekonałem. Pierwsza połowa grudnia 6 dni treningowych/tydzień + sobotnie treningi sprawnościowe na płotkach.

Druga połowa rozpoczęta z wysokiego C. Dużo zabawy biegowej, biegów w tlenie, drugiego zakresu mieszanego z trzecim i long run`y niedzielne. Objętości zaczęły sięgać ok. 100km tygodniowo, jednak organizm świetnie sobie radził. W tym okresie zauważyłem znaczny wzrost formy, co objawiało się obniżeniem tętna przy coraz to szybszych tempa treningów. Świadczyło to o tym, że nowe bodźce treningowe działają i mocno mnie przesuwają do przodu. Zacząłem trenować po 7 dni w tygodniu, w tym dodatkowe, sobotnie zajęcia sprawnościowe z płotkami + siła statyczna (sztanga, piłki lekarskie, gumy itp.).

Łączny kilometraż w grudniu to 356km. Moja waga w tym okresie pozostawiała dużo do życzenia, jednak nie skupiałem się na tym za bardzo wiedząc, że na redukcję przyjdzie czas. Grudzień był miesiącem, w którym wróciłem na właściwe tory po roztrenowaniu. Nowe jednostki treningowe pozwoliły mi podbicie swojej dyspozycji treningowej, co mocno wpłynęło na mnie optymistycznie przed nadchodzącymi tygodniami. Walczę dalej, bo cel mam jeden – złamanie 3 godzin na królewskim dystansie. Czy uda się to już na wiosnę ? Zobaczymy ! Trzymajcie kciuki.

Podsumowanie grudnia:

Brak komentarzy

Liczba komentarzy