18 sie Maratony do Korony
Korona Maratonów Polskich za mną. 5 miast, 5 noclegów, 5 medali, ponad 210 przebiegniętych kilometrów i… długo by tak wymieniać. Podjąłem się wyzwania zdobycia Korony Maratonów Polskich i poniższym tekstem chcę się podzielić z Wami swoimi krótkimi spostrzeżeniami z każdego maratonu wchodzącego w skład KMP, w podziale na główne aspekty takie jak organizacja, trasa, pakiety startowe oraz medal. Kolejność opisywanych maratonów jest przypadkowa, a moja ocena stricte subiektywna. Jeżeli o czymś zapomniałem, pominąłem lub chcielibyście się podzielić swoimi spostrzeżeniami, koniecznie opiszcie to w komentarzu pod niniejszym artykułem. Zapraszam do lektury.
WARSZAWA
Wyjazd do Warszawy warto zaplanować odpowiednio wcześniej z prostej przyczyny – ceny hoteli rosną wprost proporcjonalnie do ilości dni pozostałych do startu. Warto również ogarnąć wcześniej transport, ponieważ logistyka po zawodach może się okazać trudna zważywszy na fakt, że wszystkie drogi główne (w tym dojazdowe) są zamknięte.
Na duży plus zasługuje możliwość otrzymania pakietu do domu, oczywiście za dodatkową opłatą kuriera DPD (ok. 25 zł.), bez konieczności wcześniejszej wizyty w Biurze Zawodów. Same expo było największym, z wszystkich odwiedzonych. Masa wystawców, ciekawi ludzie i bardzo bogata pasta party.
Organizacja samego biegu wzorowo. Bogate punkty odżywcze, gęsto rozstawione, po kilku pacemakerów na każdy target, kibice którzy na trasie dopingowali do wysiłku czy stewardesy LOT-u motywujące na ostatnich 500m królewskiego dystansu, z pewnością pozwalają mi uplasować ten maraton na 1 miejscu w tej klasyfikacji.
strona: http://pzumaratonwarszawski.com
relacja: TUTAJ
Trasa dosyć mocno urozmaicona, poprowadzona ciekawymi miejscami Warszawy. Zdecydowanie płaska. Ciekawym przeżyciem, jest przebiegnięcie przez warszawskie łazienki na ok. 21 kilometrze.
Kibiców na trasie było dużo. Pamiętam punkty kibicowania, jednak z powodu przelotnych opadów na starcie, moja ocena nie może być obiektywna.
Z ciężkich punktów trasy, w pamięci utkwił mi szczególnie wbieg na most gdański w okolicach 30km. To tam widziałem masę uczestników, którzy przeszarżowali z tempem i siadali na krawężniku.
Jak wspominałem w opisie organizacji, ogromny plus za możliwość zamówienia pakietu startowego domu., za pośrednictwem kuriera DPD (za dodatkową opłatą). W pakiecie znalazłem koszulkę techniczną ADIDAS, koszulkę bawełnianą (za dodatkową opłatą), opaskę na rękę na której można wygrawerować swój wynik, fajny informator, batony, izotonik i talony na pasta pasty.
Medal z Warszawy był i jest dla mnie tym najcenniejszym – dlaczego ? Bo moim pierwszym, zdobytym na królewskim dystansie. Jedno jest pewne, na medalu organizatorzy nie oszczędzają. Duża, solidna odlewana syrenka – największy z wszystkich innych.
KRAKÓW
Stare, historyczne miasto, piękny rynek, zabytki i inne atrakcje w mieście Królów, czarują swoim urokiem. Organizatorzy zadbali o moc atrakcji w przeddzień maratoński, zarówno dla tych najmłodszych jak i tych starszych. Plac zabaw stworzony przez 4F, malowanie buziek, ścianki foto oraz bieg dla dziec to jedne z nielicznych atrakcji tego dnia. Dla starszych przygotowano biegi towarzyszące, takie jak Bieg w krawacie czy Bieg Nocny. Prawdziwy festiwal biegów w Krakowie w otoczeniu starówki.
Expo zostało zlokalizowane na terenie Stadionu Miejskiego im. Henryka Reymana, czyli tam, gdzie Biuro Zawodów Półmaratonu Marzanny (wcześniej mi znane). Ciekawi wystawcy czy możliwość zdjęcia 3D na stanowisku GoPro zaspokoiły moje oczekiwania.
Duży plus za organizację finiszu oraz mety, którą maratończycy przekraczali na niebieskim dywanie. Wrażenie bezcenne.
strona:https://www.cracoviamaraton.pl
relacja: TUTAJ
Trasa w Krakowie została nazwana przez organizatorów „z historią w tle” nie bez przyczyny. Start z krakowskiego rynku oraz bieg wśród największych zabytków Starego Miasta, stwarzają niepowtarzalny klimat maratonu. Duża ilość kibiców na trasie, zarówno starszych jak i studentów to uroki biegu w tym mieście.
Jak dla mnie, bardzo szybka trasa z jednym ale… Końcowy podbieg po kostce brukowej pod Wawel, potrafi sponiewierać zmęczony organizm. Miałem to nieszczęście, że w dniu zawodów cały dzień padał deszcz, co też spowodowało, że kostka brukowa była śliska i niebezpieczna.
Z pewnością wrócę !
Bogaty pakiet startowy, z fantastyczną koszulką ! Ale po kolei. Oprócz numeru startowego i ulotek, w worku materiałowym znalazłem m.in. żel energetyczny, batony, żelki, ale również owsiankę z Uncle Ben`s i… wazelinę. Największą niespodzianą jednak była koszulka techniczna z BRUBECK. Idealnie dopasowana, wygodna i ładna. Najlepsza ze wszystkich które obecnie otrzymałem w pakietach.
Duży, okrągły z wizerunkiem Wawelu. Na rewersie organizatorzy umieścili miejsce na wygrawerowanie swojego wyniku, jednak szczerze powiedziawszy na mecie nie widziałem miejsca, w którym rzekomy grawer się znajduje.
POZNAŃ
Podobnie jak w Warszawie – duże expo z dobrze znanymi twarzami. Ciekawa ścianka do zdjęć, a właściwie rząd ścianek. Co prawda było pasta party, ale nie zapadło mi aż tak w pamięci jak w Warszawie.
Było miejsce dla dzieciaków do zabawy, ale mnie interesowało coś innego, coś nowego – prelekcje w przeddzień startu ! Tak – to był prawdziwy raj dla mnie. Wykłady nt. kontuzji, ekonomiki biegu podczas maratonu czy prawidłowe żywienie biegacza, zdecydowanie przypomniały mi Festiwal w Krynicy. Duży plus !
Na metę wbiegaliśmy podobnie jak w Krakowie – po niebieskim dywanie, jednak tak, jakby odczucia miałem inne. Może było to spowodowane faktem, że skupiałem się na finiszu Piotrka. Warto nadmienić, że na mecie dla wszystkich debiutantów oraz tych, którzy zaliczyli życiówkę, czeka duży dzwon, w który koniecznie trzeba zadzwonić.
strona: https://marathon.poznan.pl
relacja: TUTAJ
Trasę z Poznania pamiętam jako zlepek kilku prostych, które w upalny, ciepły dzień potrafią sponiewierać psychicznie. Poprowadzona przez główne arterie miasta, z dużą ilością zarówno punktów nawadniania jak i odświeżania.
Newralgicznym momentem trasy jest 35km, gdzie czeka na zawodników długi podbieg. Jeżeli trafimy na mocny wiatr w twarz i nie oszczędzimy sił na walkę, możemy się sponiewierać.
Poznań zawsze stawał na wysokości zadania, jeżeli chodzi o jakość pakietów startowych. W edycji w której brałem udział, głównym elementem obok koszulki technicznej z 4F była torba sportowa. Do tego batony energetyczne i dwa lokalne piwa. Lubię koszulkę którą otrzymałem w pakiecie – 4F słynie z jakości wykonania.
Medal z Poznania jest napewno… najcięższym, a to dlatego, że jego grubość to ok. 6mm. Na bocznej krawędzi zostały umieszczone napisy, które z pewnością dodają mu niepowtarzalności. Na rewersie znajdziemy miejsce na grawer swojego wyniku. Fajny pomysł to również wstążka zamocowana w dwóch miejscach medalu, co w połączeniu z jego wagą, stawia go na czele rankingu najładniejszych medali z mojej korony.
WROCŁAW
Biuro Zawodów we Wrocławiu było mi dobrze znane, ponieważ znajdowało się w tym samym miejscu co na Nocny Półmaraton. Mała hala a w niej zaduch niemiłosierny spowodowały, że odebrałem pakiet i chciałem jak najszybciej wyjść stamtąd. Z tego też powodu na zewnątrz znajdowała się masa uczestników, robiąca zdjęcia na jedynej ściance.
Start z bieżni Stadionu Miejskiego był dość wąski – całe szczęście że udało mi się przepchnąć do pierwszej linii. Organizacja na trasie wzorowa – dużo punktów odżywczych bogato wyposażonych.
strona: https://www.wroclawmaraton.pl
relacja: TUTAJ
We Wrocławiu trasa jak dla mnie jest najszybsza z wszystkich tras na maratonach, wchodzących w skład Korony Maratonów Polskich – płaska jak stół. Dużo punktów nawadniania, których w upalny, duszny dzień nie możemy omijać. Organizatorzy zadbali o gąbki wchodzące w skład pakietu startowego, które możemy namaczać w ustawionych na trasie punktach z wodą. Pamiętam moc krzyczących kibiców znajdujących się na trasie. Meta ustawiona została na stadionie, na którym jest nawierzchnia sypka – mnie osobiście w ten ciepły dzień nie sprawiało to żadnego problemu, ale wiem że w przypadku deszczu, potrafi tam być śliskie błoto.
Dzięki profilowi trasy, z pewnością wrócę tam kiedyś.
Standardowo w skład pakietu wchodziły batony energetyczne, ulotki, ale znalazłem również fajny, czarny kubek z grawerowaną nazwą maratonu (nie nadrukowaną), kabanosy z tarczyńskiego, żel energetyczny, kulki kukurydziane i… gąbkę. Pamiętajcie, że służy ona do namaczania we wiadrach wody znajdujących się na punktach na trasie, którymi możemy się schłodzić. Koszulka z 4F bardzo podobna do tej z Poznania. Pamiętam, że wymiana rozmiaru koszulki dla organizatorów nie stanowiła problemu.
Pomysłowość organizatorów wrocławskich impres na długim dystansie nie zna granic. Postanowili połączyć dwie imprezy – półmaraton i maraton – czym ? Medalem ! Otóż motyw słynnego krasnala niosącego flagę Polski i kwiatek w ręku – na medalu z maratonu, idealnie pasuje do krasnala znajdującego się na medalu z półmaratonu, tworząc jeden wizerunek. Na rewersie mamy miejsce na nasz wynik oraz uwidocznioną trasę królewskiego dystansu.
DĘBNO
Organizacyjny chaos przy zapisach. Limit 2500 uczestników spowodował, że szczęście mieli nieliczni. Na mój zapis pracowały conajmniej 4 urządzenia – 2 laptopy i 2 komórki. Po 15 minutach udało się zapisać, a po 30… nie było pakietów. Komentarz uważam za zbędny.
Wizyta w Dębnie przypominała mi bardziej kameralny bieg, aniżeli organizacja maratonu, podczas którego odbywały się m.in. Mistrzostwa Polski kobiet, policjantów, strażaków, nauczycieli. Szkoda że nie było klasyfikacji blogerów, bo miałbym życiówkę 🙂 Małe expo na hali sportowej, a na zewnątrz pasta party. Czy dobre ? Nie pamiętam. Pamiętam za to młyn przy wydawaniu koszulek, ale o tym w innej klasyfikacji niniejszego artykułu.
strona: http://www.maratondebno.pl
relacja: TUTAJ
Trasa w Dębnie to tzw. bieganie wokół komina. 2 małe pętle po mieście i 2 duże pętle poza miastem. Generalnie o ile dobrze liczę, to 4 razy mijałem linię startu. Ponadto poza miastem biegniemy w terenach otwartych, tj. pól i łąk co oznacza że, w wietrzny dzień przy niekorzystnym wietrze, przy dużej temperaturze powietrza, możemy się mocno napracować.
Trasa jest w miarę szybka i śmiało można bić tam życiówki, ale… karty rozdaje tam pogoda ! Od dwóch lat temperatura powietrza wynosi ponad 20 kresek, co w terenie otwartym oznacza brak cienia i bieg w pełnym słońcu. Na szczęście mamy dużo wodopojów i punktów odżywczych.
Gdyby nie fakt, że podczas dwóch pobytów w Dębnie dostałem koszulkę w zupełnie innym rozmiarze aniżeli zamawianym, byłby to najlepszy pakiet startowy z wszystkich maratonów. Koszulka New Balance, kubek ceramiczny (do wyboru z 4 modeli), ręcznik oraz ciekawy informator w formie prawie książki. Do tego lokalne piwo i baton energetyczny.
Organizatorzy w Dębnie z pewnością zadbali o różnorodność medali, tworząc go w 3 kolorach – srebrnym, złotym i brązowym, wydawane zawodnikom na mecie losowo. Mnie przypadł złoty. Łady, odlewany kawałek stali z nazwą oraz edycją maratonu na awersie, oraz wymienionymi kategoriami Mistrzostw Polski, które odbywały się podczas zawodów – z drugiej jego strony.
Podsumowując moją podróż po maratonach wchodzących w skład Korony Maratonów Polskich, śmiało stwierdzam że mają jedną wspólną cechę – niezapomniany klimat. Każdy jest inny, każdy ma swoje zarówno lepsze jak i słabsze strony, jednak poznanie ich, jest subiektywną oceną każdego uczestnika. Dla mnie była to przygoda w nieznane i swoją opinią podzieliłem się z Wami.
Brak komentarzy