20 sie Podsumowanie czerwca & lipca 2018
Zgodnie z majowymi założeniami, czerwiec okazał się miesiącem, w którym dużo się działo. Śmiało mogę stwierdzić, że był to przełomowy miesiąc w mojej dotychczasowej przygodzie z bieganiem. Start w Biegu Rzeźnika, 3 uliczne starty, wycieczki górskie i mocna praca nad siłą biegową – tak rozpocząłem przygotowania do kolejnego startu na dystansie Maratońskim, będącym jednocześnie trzecim w drodze do Korony Maratonów Polskich. O Biegu Rzeźnika napiszę odrębną relację, więc uzbrójcie się w cierpliwość, ale zaręczam że warto ! A co w dalszej częsci czerwca się działo ? Tak więc po kolei…
Z Biegu Rzeźnika wróciłem w sobotę 2 czerwca, mocno sponiewierany, ale nie będę zdradzał szczegółów. Jako że w niedzielę 3 czerwca odbywał się coroczny VIII Carbo Assecura Bieg Pszczyński, to grzechem było by nie wystartować na lokalnym terenie. Postanowiłem dotlenić nogi i pociągnąć moją Olę na życiówkę na dystansie 10km. Aura tego dnia nie była najgorsza – padał deszcz, ale nie było duszno. Spokojny bieg, motywowanie Oli i jej… życiówka ! Wbiegliśmy na linię mety z czasem 55:23, co dało Oli 95 miejsce w kategorii kobiet oraz 41 w kategorii wiekowej. Cały bieg w moim wykonaniu był w 1 zakresie, ze średnim tętnem 144 ud/min., co mocno dotleniło skatowane mięśnie nóg.
Kolejny tydzień zaczęty dosyć spokojnie. Biegi w tlenie, jeden akcent w czwartek, na który składały się podbiegi 200m/200m połączone z rytmami, leśny cross, niedzielne wybieganie 14km i sobotni start w II Rodzinnym Biegu Charytatywnym w Jankowicach. na dystansie 10km. Start ten był dla mnie o tyle ważny, ponieważ z ramienia Aktywnej Pszczyny zajmowaliśmy się patronatem medialnym tego wydarzenia, oraz prowadziliśmy wspólne z zespołem Aktywnej Pszczyny rozgrzewkę przed biegami głównymi . Pogoda niestety nas nie rozpieszczała w tym dniu – termometr dobijał do 30 kresek ponad zerem ! Wynik w tych zawodach był dla mnie drugorzędną sprawą (finalnie nabiegałem 42:58), natomiast ogromne słowa uznania należą się organizatorom. Świetnie rozwiązane biuro zawodów przy boisku szkolnym, 3 punkty nawadniania na trasie, dwie kurtyny wodne, niesamowici kibice i organizacja gastronomii po zawodach (ciasta, fasolka, piwo itp.). Jestem przekonany, że już wkrótce ten lokalny bieg na stałe zagości w kalendarzach śląskich biegaczy, bo w moim z pewnością – polecam !
16 czerwca razem z chłopakami z Aktywnej Pszczyny, wziąłem udział w 6. PKO Wrocław Półmaratonie. Był to bieg nocny, gdzie start zaplanowano na godz. 21:00. Podczas tych zawodów miałem nadzieję na złamanie 1:30 godz. na tym dystansie. Niestety, głównie pogoda pokrzyżowała plany ale również zmęczenie wcześniejszymi startami. Garmin pokazał życiówkę z czasem 1:32:01, jednak oficjalny wynik zawodów to 1:33:30, który to dał mi 643 miejsce OPEN oraz 262 w kategorii M30. Finalnie jestem zadowolony z tego startu, bo wiem że biegłem „z treningu”, bez jakiejkolwiek świeżości, a wynik i tak niczego sobie.
Druga połowa czerwca bardziej spokojna, gdzie poza niedzielą 24go, kiedy to nakręciłem blisko 25km w Beskidach, skupiałem się głównie na biegach w tlenie z jednym akcentem na bieżni, gdzie zrobiłem OWB3 (10×1,5min w tempie 3`30/km). Łączny kilometraż nabiegany w czerwcu to 282km. Był to mój pierwszy miesiąc przygotowań do jesiennych startów na królewskim dystansie.
Lipiec był dla mnie mocny pod względem budowania siły biegowej oraz zwiększenia objętości. Pierwsza połowa miesiąca to głównie biegi krosowe w terenie oraz blisko 70km nabiegane w górach (weekend w Bieszczadach oraz wycieczka górska ze Szczyrku). Zapowiadał się solidnie przepracowany miesiąc, w którym górskie bieganie wciągnęło mnie na dobre. Na szczęście mój zdrowy rozsądek – Tomek Janusz (www.johnnierunner.pl), standardowo sprowadził mnie na ziemię, skutecznie banując moje górskie bieganie, przypominając cel naszej wspólnej pracy. No cóż… albo praca z trenerem na 100% albo… wcale ! Zdecydowanie wybrałem opcję nr 1 🙂 14 lipca wystartowałem treningowo na 10km w IV Biegu Świerczynieckim, gdzie po pierwszych 5km mocno odczułem lewy przywodziciel i dalszą część trasy pokonałem w 2 zakresie, finalnie kończąc zawody na 56 miejscu z czasem 44:44 min. Do 15 lipca mój kilometraż w tym miesiącu to ok. 173 km.
Dalsza część lipca to festiwal nowych bodźców dla mojego organizmu. Skipy, podbiegi połączone z rytmami, aktywne krosy, biegi z unoszeniem kolan oraz mocne akcenty szybkościowe mocno mnie sponiewierały. Pierwszy raz biegałem rytmy 150m w tempie 2`47/km ! Wisienką na lipcowym torcie był udział w IV Półmaratonie Industrialnym w Rudzie Śląskiej w dn. 28.07.2018r., gdzie start ponownie zaplanowano na godz. 21:00. Chciałem tam pobiec, bardziej z sentymentu, gdzie w zeszły roku start poprzedził koncert MEZO na rudzkim rynku, a kibice na trasie byli wyjątkowi. Tym razem jednak, trasa liczyła 5 pętli, gdzie zarówno start i meta mieściły się na stadionie lekkoatletycznym TL Pogoń Ruda Śląska, gdzie realizowałem wszystkie dotychczasowej jednostki szybkościowe. Profil trasy był zabójczy bo po pierwszym ok. kilometrowym mega sporym podbiegu, czekał na nas kawałek prostej trasy, po którym był… podbieg. Ostatnie 1,5km każdej pętli to lekki zbieg progresywny z podbiegiem na końcu i wbiegnięciem na stadion. Strategię miałem wytyczoną przez Tomka jasno – test utrzymania średniego tempa maratońskiego = 4`30/km. Tego wieczoru panowała wyjątkowa duchota, jednak z racji faktu że był to start treningowy, leciałem z lekką głową. Pozytywnie zaskoczyła mnie lekkość pokonywania podbiegów (góry oddają ?). Finalny czas na mecie 1:35:03 dał mi 67 miejsce OPEN oraz 21 w kategorii, co na blisko 600 zawodników jest całkiem przyzwoitym rezultatem. Cieszy wykonanie założeń, które pozwalają mi z optymizmem patrzeć na jesienne starty docelowe.
Lipiec kończę z łącznym kilometrażem 338km, mając w nogach dużo jednostek siły biegowej, górskich wycieczek oraz nowych bodźców, które pozwalają mi iść do przodu w biegowej przygodzie. Przede mną ostatni miesiąc przygotowań maratońskich, w których jest jeszcze więcej objętości treningowej, a zarazem końcowa faza BPS (bezpośrednie przygotowanie startowe). Trzymajcie kciuki !
Opuszi
Wpis dodany 13:47h, 24 sierpniaGeneralnie przygotowania maratońskie są dosyć specyficzne. Charakteryzje je objętość treningowa (kilometraż), treningi wytrzymałości biegowej, odpowiednie dobieranie jednostek treningowych (biegów z narastającą prędkością, szybkościowych itp.). Złamanie 3h w maratonie nie zależy od samego planu treningowego, który jest tylko (albo aż) kierunkowskazem. Wszystko jest w naszych nogach, zaangażowaniu na treningach, stażu biegowym, podatności na kontuzje oraz indywidualnych predyspozycji sportowych.
Paweł
Wpis dodany 11:49h, 24 sierpniaOk, dzięki za szczegółowe wytłumaczenie. Zdradzicie czy te przygotowania mają jakiś konkretny cel? Czy jest szansa na atakowanie czasu poniżej 3 godzin?
Opuszi
Wpis dodany 10:00h, 03 sierpniaGeneralnie przygotowania maratońskie są dosyć specyficzne. Charakteryzje je objętość treningowa (kilometraż), treningi wytrzymałości biegowej, odpowiednie dobieranie jednostek treningowych (biegów z narastającą prędkością, szybkościowych itp.). Złamanie 3h w maratonie nie zależy od samego planu treningowego, który jest tylko (albo aż) kierunkowskazem. Wszystko jest w naszych nogach, zaangażowaniu na treningach, stażu biegowym, podatności na kontuzje oraz indywidualnych predyspozycji sportowych.
Paweł
Wpis dodany 10:00h, 03 sierpniaOk, dzięki za szczegółowe wytłumaczenie. Zdradzicie czy te przygotowania mają jakiś konkretny cel? Czy jest szansa na atakowanie czasu poniżej 3 godzin?
Tomek
Wpis dodany 11:59h, 23 sierpniaPaweł ja nie neguje biegania po górach! Jest to bardzo dobry środek treningowy w przygotowaniach maratońskich. Jednak w momencie, w którym znajdujemy się razem z Tomkiem, czyli tzw. BPS wchodzimy już bardziej w specyfikę wysiłku maratońskiego, dlatego też bieganie po górach nie jest zalecane. Startem docelowym jest maraton, a biegi górskie nie tylko nie pomogą w tym momencie treningu, co wręcz utrudnią mocne trenowanie i wykonywanie treningów typowych w przygotowaniach maratońskich. Jednak jeśli ktoś mnie zapyta, czy bym polecił biegi górskie w przygotowaniach pod maraton, odpowiem, że jak najbardziej! Jednak trzeba wiedzieć w jakiej ilości i kiedy 😉
Pozdrawiam!
Tomek
Wpis dodany 10:00h, 03 sierpniaPaweł ja nie neguje biegania po górach! Jest to bardzo dobry środek treningowy w przygotowaniach maratońskich. Jednak w momencie, w którym znajdujemy się razem z Tomkiem, czyli tzw. BPS wchodzimy już bardziej w specyfikę wysiłku maratońskiego, dlatego też bieganie po górach nie jest zalecane. Startem docelowym jest maraton, a biegi górskie nie tylko nie pomogą w tym momencie treningu, co wręcz utrudnią mocne trenowanie i wykonywanie treningów typowych w przygotowaniach maratońskich. Jednak jeśli ktoś mnie zapyta, czy bym polecił biegi górskie w przygotowaniach pod maraton, odpowiem, że jak najbardziej! Jednak trzeba wiedzieć w jakiej ilości i kiedy 😉
Pozdrawiam!
Paweł
Wpis dodany 23:36h, 20 sierpniaTomaszu, dlaczego drugi Tomek (trener) neguje bieganie po górach?
Paweł
Wpis dodany 10:00h, 03 sierpniaTomaszu, dlaczego drugi Tomek (trener) neguje bieganie po górach?