
10 lip Podsumowanie czerwca 2019
Czerwiec był miesiącem, w którym wiele się działo. O kwietniowym maratonie już zapomniałem i zacząłem się skupiać na budowaniu siły biegowej pod start w Biegu Rzeźnika. A jeżeli siła biegowa, to gdzie najlepiej ? Oczywiście że w górach ! Z tego też powodu postanowiłem każdy wtorek spędzać z lokalną grupą „Pszczyna Biega” na wycieczkach górskich w pobliskich Beskidach. Ale nie tylko pod tym względem dużo się działo w czerwcu, tak więc po kolei.
2 czerwca w niedzielę, odbywał się coroczny bieg Carbo Assecura Bieg Pszczyński o puchar burmistrza miasta Pszczyna. Pomimo tego, że jest to nasz flagowy lokalny bieg, nie planowałem udziału w nim z prostej przyczyny – weekend miałem zarezerwowany na kolejny zjazd w ramach kursu instruktora PZLA w Twardogórze. Podczas pobytu w Twardogórze, pojawiła się szansa jednak na powrót do Pszczyny w sobotni wieczór i tak też zrobiłem. Warto zaznaczyć, że w sobotę odbyłem mocną jednostkę treningową z uczestnikami kursu (w tym z Arturem Kozłowskim).
W niedzielę zameldowałem się na linii startu biegu na 10km a następnie wziąłem udział w sztafecie drużynowej. Na zmęczonych nogach z wynikiem 41:56 ku mojemu zdziwieniu, zająłem 1 miejsce w kategorii finansiści oraz 3 miejsce w kategorii Pszczyna Biega. Wisienka na torcie była wygrana w sztafecie 4×400, więc po raz pierwszy miałem okazję stanąć na podium i to we własnym mieście.
Dalsza część pierwszej połowy czerwca w miarę spokojna. Wspomniane, wtorkowe wycieczki górskie, czwartkowe spotkania w ramach meetingów biegowych z Aktywną Pszczyną i… łapanie świeżości na rozprawę z Rzeźnikiem, po zeszłorocznej porażce (relację TUTAJ).
Nadszedł ten długo wyczekiwany dzień – 21 czerwca, w którym wraz z Rafikiem wyruszyłem z Cisnej na ponad 80 kilometrową przygodę na trasie Biegu Rzeźnika (relacja już wkrótce…). Po Rzeźniku kilka dni odpoczynku i do końca czerwca lekkie biegi w tlenie i… przygotowania do wrześniowego startu w BMW Berlin Maraton.
Mój biegowy licznik, pokazał w tym miesiącu 294 nabieganych kilometrów, oraz ponad 6000m pionów. Ta ostatnia wartość, okazała się moją rekordową, w całej dotychczasowej przygodzie biegowej. W czerwcu zaliczyłem swój drugi ważny start w tym roku, z pewną nadzieją, że zrobiona siła biegowa pod Rzeźnika odda na berlińskim maratonie.
Podsumowanie czerwca:

Brak komentarzy